FORUM WTR

jacek

Magia cyferek i mnie owładnęła chociaż w ten weekend nie byłem aktywny rowerowo.Troche krzywo się patrzy na wynik 7630,dlatego uznalem ze dokręcę do 8000.W zwiazku z tym mam pytanko:kto będzie aktywny w ten weekend bo chciałbym się podłączyć

Rebe

guciu ,toś się trochę póżno obudził ,bo do 8 sporo zostało .Pszczoły jednak śpią to można w każdy wolny od deszczu kawałek czasu się wpasowac..Wolną mam niedzielę i gdyby nie padało to na godzinkę lub trochę dłużej byłbym chętny.

Beata

U mnie sobota też odpada, ale w niedzielę mogę się przewietrzyć. Do 9 zostało już niecałe 100.

Rebe

Dojdzie do tego jeszcze Zbynek ,może dopiszą następni - pogoda ma być niezła .
Jagiełło już zebrał wojska i wyruszył -Grunwald na wyciągnięcie ręki.

Gość

Zgadza się,w niedzielę bedę ja,prawdopodobnie Mirek,Peptek i Sławek.Zapowiada się spora grupka Laughing

jacek

Bardzo mnie cieszy to co tu czytam.Szykuje się zbiórka jak za starych dobrych czasów(czyli letnich).Mocno namieszam jesli zaproponuję godz.11-tą?

Rebe

Właściwie to nawet lepiej , o 11 jest cieplej ,a i tak ne będziemy długo jeżdzić.
Pytanie jak innym to pasuje ,bo ja się dostosuję.

Rebe

Czasem to ,że Ula pracuje w niedziele pomaga mi poszaleć . Tak było i wczoraj.
Jak pojechałem na plac już miałem 14 000 , razem zrobiliśmy 50 i potem mnie "najszło" .Zjadłem obiadek i jak głupi zacząłem atakowanie twierdzy . Padła. Zaliczywszy 104 km. i upragniony Grunwald zmęczony i zmarznięty wróciłem.
Nie było to ani mądre , ani miłe ,po prostu bardzo chciałem miec to za sobą.
1410 i to drugie 0 na końcu. Zero to niby nic a jednak.

Beata

To co, w przyszłym sezonie Hołd Pruski?

Rebe

Ty mnie babo nie kuś , przyszły sezon planuję raczej lajtowo , tzn. zdecydowanie mniej kilometrów.

Rebe

Już mnie jutro nic nie wyciągnie na rower więc takie małe podsumowanie kończącego się roku . Jeszcze tak niedawno zastanawiałem się jaki będzie , a tu juz koniec i czas podsumowań i statystyk .
Przejechałem 14 400 km. - to dużo , bardzo dużo , mój życiowy rekord i ...prze-
- grałem z Sindbadem ,a nie zwykłem przegrywać z nikim w naszym mieście.
Zaliczyłem 5 maratonów w tym najtrudniejsze Istebną i Klasyk Kłodzki.
Planowałem 10 000 punktów i zabrakło 2 , do tego przegrałem z Wiesiem.
Na plus to 34 wyjazdy powyżej 100km. i zaliczone szaleństwo do słonej wody.
To też życiówka przejazdu jednodniowego 486km.
Ładne zgranie się ciekawej grupy - nieskromnie , ale mam w tym swój udział .
Poważny minus zmuszający do refleksji i weryfikacji planów to fakt ,że nie odzyskałem pełni sił po wypadku i możliwości szybkościowe są drastycznie zmniejszone.
Wytrzymałośc jest więc jedno wielkie marzenie na przyszły rok
IMAGIS TOUR
Rebe - ty już chyba nie zmądrzejesz.

Gość

Uwielbiam takich zakręconych wariatów.Tak trzymaj w 2009 roku,tego Ci życzę Smile

Tomek

A ja tradycyjnie już jak na 2008 rok powiem coś co pewnie Ci się nie za bardzo spodoba. Ja tęsknię za starym Rebe którego poznałem gdy dołączyłem do WTR. Facet starszy ode mnie który potrafi szybciej i dłużej jeżdzić na rowerze ode mnie, to mi autentycznie imponowało. Było inspiracją dla mnie. Wiem że 2008 był właściwie rokiem rekonwalescencji i flustracji dla Ciebie bo wiem jak poważne były konsekwencje wypadku. Dlatego zostawmy 2008 za nami i patrząc do przodu chcę Ci życzyć aby w 2009 wrócił do starego Rebego który nie wysyła Wiesia ale sam dogania czołówkę i opierdziela ją za rozrywanie grupy. Który walczy ze mną na każdej górce i na wielu wygrywa. A ja mam zamiar być szybszy na górkach w nowym roku. Wiem że posiadasz nie małą wiedzę i wystarczającą ilość intelektu aby być w stanie powrócić przynajmniej do takiej formy aby mi dokopać na paru tablicach i maratonach. Aby nadal ludzie patrzyli z podziwem i niedowierzaniem na to co potrafisz zrobić na rowerze i to nie tylko w kategorii ile czasu można utrzymać tyłek na siodełku. Dlatego nie życzę Ci abyś zrobił jakieś niesamowite cyfry w przyszłym roku ale żebyś wracał z maratonów nie mówiąc o wieku, ale o tym komu i w jak spektakularny sposób dokopałeś.
Pozdrawiam i ....zapraszam na koło Smile

Rebe

Mam dziś kiepski wieczór , po raz pierwszy od 28 lat spędzam sylwestra bez Uli,
sam w domu i to trochę dołuje.
Tomku ,nie wiem czy to będzie zaskoczenie ,ale zgadzam się z Tobą- też bym chciał takiego powrotu - może się zbiorę i jeszcze trochę powalczę o jakość . To jest trudniejsze ,mniej spektakularne, zresztą wszystko to trzeba traktować z przymrużeniem oka jako zabawę .
Kiedyś w boksie było takie powiedzenie o pokonanych mistrzach "oni nigdy nie wracają" . ( ale pisałem ,że mam kiepski dzień)
Brawo za złapanie dychy - i nie truj że nie sprawia satysfakcji.
Najlepszego w Nowym Roku.

Tomek

Oj puść sobie wideo z Amstrongiem. Mi to zawsze pomaga Smile

Wiesz facet wraca w tym roku. Może i nam się uda.
Najlepszego,